O tym, że dobro mieszka w każdym z nas!



„Spotkanie Freda z Małym Księciem”

To już ostatnie dni tego roku. Święta minęły, wszyscy przygotowują się do Sylwestra. Za oknami pada biały śnieg, dzieci biegają, bawią się. Cały Londyn błyszczy światełkami, rozwieszonymi na domach. Tłumy biegających ludzi na ulicach, którzy po przerwie świątecznej śpieszą się do pracy, korki, przepych. Fred wraz z rodziną obserwują to wszystko, lecz on także musi spieszyć się do pracy. Żegna wszystkich i lekko spóźniony wchodzi do kantoru. Scrooge już na niego czekał, nie gniewał się na siostrzeńca. Fred oddał mu tekst, o który prosił, lecz nie skończyło się tylko na tym. Zaczęli rozmawiać o świętach, o rodzinie, o tej pięknej zimie. Siostrzeniec Scrooge’a był oszołomiony życzliwością wcześniej ponurego wujka. Pomyślał: „Święta czynią cuda”. Pożegnał Scrooge’a i pobiegł do pracy.

Po ciężkim dniu, po skończonych obowiązkach, wracał zmęczony powoli do domu. Jakiś mały, obcy chłopczyk, który stał pod ścianą, zaczął mu się przyglądać.
- Po co ci ta teczka? – zapytał blondyn.
- Chłopcze, dlaczego o tej porze sam tak stoisz w tym wielkim mieście? – zapytał oszołomiony Fred. – Nie zimno ci?
- Po co ci ta teczka? – powtórzył chłopiec, który nigdy nie rezygnował z wcześniej zadanego pytania.
- Przechowuję tu różne dokumenty i rzeczy potrzebne mi w pracy – odrzekł mężczyzna.
- Wszyscy dorośli takie noszą – odparł szybko chłopczyk.
- To dlatego, że dorośli pracują. Potrzebują ich – odrzekł zdziwiony pytaniem Fred. Przypatrywał się dziecku, chłopiec miał na sobie tylko cienki sweterek. Pomimo uśmiechu nieznajomego widział, że jest mu zimno. Oddał chłopcu swój płaszcz i powoli zaczęli iść razem wzdłuż długich londyńskich ulic.
- Jak się nazywasz? – zapytał Fred.
- Mały Książe – odparł chłopiec. – A Ty?
- Jestem Fred – odrzekł.
Tak zaczęła się długa rozmowa dwóch, jeszcze kilka chwil temu, nieznajomych.
- Wyglądasz na zamyślonego – stwierdził Mały Książe patrząc na Freda.
- Tak, cały czas myślę o moim wujku – odpowiedział wolno.
- Dlaczego tak o nim rozmyślasz? – zapytał zaciekawiony chłopiec.
- Mój wuj bardzo się zmienił, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Jeszcze kilka dni temu był zupełnie innym człowiekiem.
- W jakim sensie? – zapytał zaciekawiony blondynek.
- Przed świętami Bożego Narodzenia był dla wszystkich bardzo oschły. Nie szanował swojego pracownika, nie rozmawiał z bliskimi, zamykał się tylko w swoim wielkim, ciemnym domu, nikogo nie zapraszając – zaczął wspominać Fred. – Twierdził, że święta są bez sensu, że ich nienawidzi. Podczas gdy inni wspólnie śpiewali, dekorowali pierniczki, kupowali sobie nawzajem prezenty, on siedział sam w swoim kantorze, przeganiając kolędników i dzieci – westchnął.
- Nigdy o czymś takim nie słyszałem! – oznajmił Mały Książe – przecież to okropne!
- Właśnie… - ciągnął dalej Fred. – Podczas gdy chciałem go zaprosić na święta, odmówił, lecz później nieoczekiwanie przyszedł. Był radosny, mówił jakie to święta są cudowne. Był życzliwy i miły dla wszystkich! Wybiegł na ulicę i zaczął pomagać biednym! – uśmiechnął się Fred. – Szaleniec!
- To bardzo dziwne – zaśmiał się chłopczyk. – Myślę, że spostrzegł, jakie życie jest piękne, gdy mamy kogoś przy sobie i jesteśmy oswojeni.
- Zdecydowanie tak – poparł Małego Księcia mężczyzna.
- Teraz musicie obaj o siebie dbać – stwierdził chłopczyk.
- Masz rację, to, co się stało, jest cudowne, będę naszą więź pielęgnował – oświadczył wzruszony siostrzeniec Scrooge’a.

Rozmawiali tak jeszcze godzinami, Fred zaprosił Małego Księcia do siebie. Chłopiec poznał Scrooge’a, który również wpadł z wizytą i bardzo się polubili. Spędzili ze sobą cały grudniowy wieczór, w cieple i miłości.


                                                                                       Marta Kijewska

Komentarze

Popularne posty